Nigdy nie spotkałem się z bardziej idiotycznym lotniczym zjawiskiem, by pilot z przeświadczeniem opowiadał, że kontroler kazał zejść mu poniżej jego minimów, a ten beztrosko i bez słowa to przyjął i wykonał. Najciekawsze jest to, że ma jeszcze do kontrolera pretensję.
To jest tak samo, jakby kontroler zaprosiłby przed lotem Wosztyla na flaszkę mówiąc: Pij Artur, u nas wolno, a nawet trzeba. Zanim wróci delegacja i dolecisz do Polski, to zapewne wytrzeźwiejesz. A ten bez namysłu przystałby na biesiadną propozycję.
Sam nie wiem czy Wosztyl jest tak naiwny /mądry inaczej, czy go Macierewicz przerobił, na użytek swego cyrku.
Szkoda mi Wosztyla. Sporo jego kumpli lata teraz w cywilu i są naprawdę dobrymi lotnikami. W lotnictwie zdrowy rozsądek, znajomość i przestrzeganie przepisów są kluczem doczekania cywilnej emerytury.